poniedziałek, 8 lipca 2013

lato

- Proszę się przygotować na to, że trzeba będzie dużo pracy, żeby coś z tym zrobić. To jest raczej taki squat, ten dom.
"Raczej taki squat" jest tani i mieści się w prawie wymarzonej lokalizacji (zupełnie wymarzona lokalizacja znajduje się przecznicę dalej). Na ulicy Przy Studni jest wiele zdezelowanych czynszówek. Kiepska ulica w dobrej dzielnicy. Podoba mi się ulica. W tym upale wydała mi się niemal podobna do widokówek starej Hawany.
Na "raczej taki squat" wyprzedzili mnie chętni.
Czekając na tramwaj na placu opaliłam sobie stopy. Nie ma urlopu i nie ma moich ludzi w tym mieście. Nic nie ma w tym martwym mieście. Letnie depresje są.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

bez tytułu

Najpierw wychodzimy z założenia, że będziemy udawać, iż w ogóle nie słyszeliśmy o tym, że recenzja ma być na 10 stron i w związku z tym oddolnie ustanawiamy granicę 8 stron. Funkcja "pisanie na 8 stron o tym, o czym w ogóle nie da się napisać na 8 stron" mode "on". Opisujemy każdy detal. Wybrzmienie wstępu, nazwy rozdziałów i ich strukturę. Trzeba wielkiego samozaparcia, żeby nie wziąć się przy tej okazji również do oceny czcionki, którą wydrukowane jest szanowne dzieło.
Piszę tę pracę (z wielkimi przerwami) pół roku. Ponieważ nawykłam wszelkie uchybienia, usterki i opóźnienia tłumaczyć klęską żywiołową, którą są ciągłe przeprowadzki, i teraz warto dotrzymać tej osobliwej zasady decorum. Zaczęłam szukać nowego mieszkania.

Ja już po tych latach całkiem lubię być studentem, ale czasami, to mnie po prostu szlak trafia.

sobota, 25 maja 2013

and I think to myself, what a wonderful world...

Nie wiem, jak bardzo jestem w tym odosobniona, ale mam wrażenie, że w tym roku dostaję więcej pozdrowień z porodówek niż maili od spambotów...



(utwór o tyle w temacie, że ładny i optymistyczny... ehm, ładny? myślę, że jedyna wada tego kawałka to fakt, że jest tak krótki...)

sobota, 11 maja 2013

mistrz

Rośnie ze mnie mistrz ciętej riposty. Na pozdrowienia z D. i pytanie "co tam w Pradze?" odpowiedziałam lakonicznym: "Deszcz".



- My trzy jesteśmy jedynymi normalnymi ludźmi, którzy zostali na tym świecie! - wołał wczoraj w gospodzie Józef.

piątek, 10 maja 2013

strzepy

„W ramach kompleksowej pracy nad autodestrukcja zjadlam obiad bogaty w gluten, wiec teraz raczej czekam w pracy na śmierć (wiem, ze Cie to chyba w ogóle nie interesuje i wlaśnie dlatego Ci o tym pisze). Wszystkie ostrzezenia obowiazuja, ale to milo, ze chcesz sie ze mna zobaczyć.“

„Jezeli myślisz, ze jest bezwarunkowo konieczne, abyśmy sie bawili w gre, w której bedziesz sie mnie starala zanudzić az do braku zainteresowania, ok, do dziela! Pierwsza runde wygralem, historyjka o glutenie mnie rozśmieszyla.“

Jakie to uczucie, mieć zmarnowane zycie? Masz depresje? Nie, śmieje sie z tego.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

já odzbrojena nahotou lapám naděj nad hmotou



"Strach přichází o polednách
za největšího veselí
jako by žnec jda polem mách
kosou jen tak, ať jde se líp
a krev ve mně ustydne
a hrůza mluví ústy dne
strach přichází o polednách
jako by žnec jen kosou mách

Strach přicházívá v podvečer
do srdce v těle člověka
něžně mu lůžko povleče
slabosti mysli dočeká
ale já s ním se pobiju
co mě nezabí, to přežiju
už se tě, strachu, nelekám
sama si lůžko povlékám"


Z duše...

czwartek, 28 marca 2013

sen

Rodzice wioza mnie do sanatorium w dalekim kraju. Po drodze klócimy sie. O wszystko. O polityke, religie, ekologie, wybory zyciowe. Sanatorium prowadza prawoslawne zakonnice. Jesteśmy na ogromnym blokowisku. Slysze śpiew bulgarskich chórów ludowych. Wioza mnie na wózku inwalidzkim. Matka kaze mi sie przezegnać. Chce wstać z wózka, ale nie umiem. Czolgam sie po podlodze. Jedna z zakonnic przynosi mi jakiś dokument do podpisania, chyba coś w rodzaju protokolu przyjecia do placówki. Nie rozumiem go, jest napisany glagolica. Chce mi sie wymiotować, nagle zauwazam, ze mam w przelyku kawalki papieru. Wyciagam je z siebie. Wielkie, twarde kawalki papieru.