czwartek, 13 września 2012

bez tytułu

"Otaczała mnie biel. Wahając się, pomyślałam: więc to jest śmierć! Jesteśmy w drodze, bosi, na zimnym marmurze, i otacza nas pajęczyna pary i białych obłoków. Nie jest to nieprzyjemne... Ale gdzie jest wyjście, gdzie koniec? Będę na wieki w tym świetle, które mnie spala i nie rzuca żadnego cienia? Więc to nie śmierć, to piekło...
Mówił do mnie nieznajomy, ale jasny głos: - Pewnego dnia, nie w nocy, noce są po przeciwnej stronie, pewnego dnia spłodzisz drapieżnika, usiądzie ci na ramieniu i pokaże ci drogę. Pewnego dnia słońce zestąpi do ciebie o trochę bliżej. Nie uciekniesz przed nim. Zostawi twoje ciało nietknięte, ale spali wszystko wewnątrz. Pewnego dnia góra otworzy się, zabierze cię. Jeśli jesteś mężczyzną, zatrzyma cię w sobie. Jeśli jesteś kobietą, da ci klejnoty z gwiazd i wyśle cię do krainy bezkresnej miłości... Pewnego dnia... Pewnego dnia..."
T. Ben Jelloun, Święta noc

2 komentarze: